Św. Maksymilian Kolbe
Trzeba zachować pewną gradację spraw, kiedy mówimy o relikwiach. Zacznijmy od tego, że po pierwsze ważny jest kult świętych, ale kult świętych jest kultem wyłącznie pośredników. Dlatego kult świętych dobrze przeżywany prowadzi nas do Chrystusa, który jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Ten kult świętych ma różne formy, jedną z nich jest cześć oddawana relikwiom. Ważne żeby w mówieniu o tym zachować właściwe proporcje, tzn. w Katechizmie Kościoła Katolickiego (który liczy 2865 punktów) jest jeden punkt poświęcony relikwiom. To są proporcje w jakich należy mówić o kulcie relikwii i kulcie świętych w kościele.
Skąd się wziął kult relikwii? Początek kultu wziął się z tego, że na grobach męczenników sprawowano Eucharystię, najczęściej raz do roku (ustawiano prowizoryczny stół, który pełnił rolę ołtarza). Z tego się wzięła taka tradycja, że gdy zaczęto stawiać pierwsze kościoły, to stawiano je na grobach męczenników, najczęściej poza miastem – bo tam były cmentarze i na cmentarzu na grobie stawiano kościół. Dzisiaj byśmy się pewnie tym nie przejmowali, tylko byśmy takiego świętego wyjęli z grobu i przenieśli. Skąd się wzięło sprawowanie Mszy św. na grobach męczenników? Męczennicy zrozumieli to co wzięli od Chrystusa w Eucharystii. Czyli spożywali ciało i krew Jezusa i oddali ciało i przelali krew męczeńską. Dlatego w tym sensie męczennicy są najlepszymi nauczycielami przeżywania Eucharystii. Próbujesz bracie i siostro oddać na swoją miarę to co wziąłeś od Jezusa. Później zwłaszcza od V w., zaczęto przenosić ciała męczenników i umieszczano w ołtarzach. Jak widzimy ten kult relikwii nie jest czymś stałym w kościele, ale się zmienia, ma różne formy raz większe raz mniejsze….nie jest stały jak np. eucharystia.
Kilkadziesiąt lat temu nikt w Polsce nie przypuszczał, że Pan Bóg obdarzy nas świętym, którego czcić będzie cały świat. Czego trzeba było dokonać, by po 78 latach od urodzenia zostać wyniesionym na ołtarze? Gdzie wyrósł i kto pomógł mu w takim awansie?
Zaczęło się wszystko w rodzinie Kolbych prowadzących w Pabianicach warsztat tkacki. W tej rodzinie urodził się Rajmund, późniejszego Maksymilian. Z rodziny wyniósł wiedzę o Bogu, w niej też poznał Maryję, Matkę Jezusa, i bezgranicznie jej zawierzył. Gdy było ciężko, jego mama powtarzała: "Matka Najświętsza nie opuści. Matka Najświętsza pomoże". Maksymilian zapamiętał powiedzenie swojej mamy. Miłości matczynej miał ponad miarę. Ojcowską troską był urzeczony i bolał bardzo, gdy ojciec zginął, walcząc o wolność Polski.
Nastrój domu był przykładny, życzliwy, zwyczajny. W tym domu Pan Bóg był na pierwszym miejscu. Taką atmosferą dzieci oddychały w domu. Pan Bóg nie przeszkadzał w pracy, w miłości, w zaangażowaniu w sprawy patriotyczne. Nie przeszkadzała wiara, nie przeszkadzał Kościół. Bo czym żyje dom, tym też żyje dziecko. Gdy dom obojętny jest na wiarę, dziecko wyrasta obojętne. Jeżeli dom myśli tylko o pieniądzach, to samo myślenie przyświeca dziecku. Jeśli ojciec i matka potrafią pomóc komuś biednemu, dziecko potrafi dostrzec biednego kolegę. Gdy ojciec i matka uczestniczą we Mszy Świętej, dziecko też uczestniczy w niej w każdą niedzielę.
Święty Maksymilian, mówi dzisiaj do nas: troszczcie się o świętość rodzin, twórzcie zdrowe rodziny, stabilne, zdolne do wyrzeczenia. Tylko rodzina może stać się ostoją dla dziecka. Tylko rodzina nauczy dziecko miłości do Boga, do ludzi i do Ojczyzny. Dokąd ma powrócić syn marnotrawny, jeśli nie będzie domu rodzinnego i domu ojca? Dla rodziny warto poświęcić wszystko. Niczego lepszego i pożyteczniejszego nie zbudujecie. W takich rodzinach wzrastać będą naśladowcy Janów Pawłów II, Berettów-Mollów, Popiełuszków.
Bardzo mnie zastanawia religijność Ojca Maksymiliana. Otrzymał przydomek "Szaleniec Niepokalanej". Tworzy Rycerstwo Niepokalanej. W czasopiśmie o tym tytule pisze wiele artykułów o trzeźwości. Jako człowiek światły wiedział, że walka z piciem alkoholu to nie zmaganie się z jakąś substancją materialną, lecz że jest to walka w wymiarze duchowym. Dlatego dążenie do całkowitej wolności od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu - na wzór Maryi - uważał za fundament pracy nad otrzeźwieniem Narodu. "Niepokalana - uczył więc Św. Maksymilian - oto nasz ideał. ... Niećcie wszędzie miłość i ufność ku Maryi Niepokalanej, a ujrzycie, że nawet z oczu najzatwardzialszych grzeszników popłyną łzy, opróżnią się więzienia, zwiększy się zastęp trzeźwych pracowników, a ogniska domowe zabłysną cnotą, pokój i szczęście wyniszczy niezgodę i ból."
Jedna z modlitw za wstawiennictwem św. Maksymiliana brzmi następująco: „Święty Maksymilianie, który tyle razy przypominałeś, że szatan przy pomocy alkoholu zabiera Chrystusowi wiele dusz nieśmiertelnych, miej nas w swojej opiece. Poświęcając się dla drugiego człowieka, pokazałeś jak wielką wartość ma życie ludzkie. Ciebie więc Kościół w Polsce chce uznawać za Patrona Trzeźwości. Wyjednaj, prosimy, moc naszemu katolickiemu narodowi, który Maryi Jasnogórskiej uroczyście ślubował walkę z pijaństwem. Pomóż nam skutecznie zachęcać bliźnich do życia w trzeźwości.
W poprzednią niedzielę adorowaliśmy Pana Jezusa. Słyszeliśmy wiele treści dot. tematu trzeźwości i tragedii związanych z alkoholizmem. Jedną z pomocy przeciwdziałania temu problemowi i pomocą osobą uzależnionym jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. (czasowe lub na całe życie wyrzeczenie się spożywania alkoholu w intencji osób które mają z tym problem).
Jest wiele przykładów ludzi, który dzięki swojej ofierze uratowali kogoś bliskiego z nałogu alkoholowego. Jednym z przykładów jest mój kolega ks. Damian….
Święty Maksymilian stanął w obronie człowieka. To wprost nieprawdopodobne. Dziś mało kto ujmuje się za bitym na przystanku człowiekiem, mało kto stanie w obronie wyśmiewanej staruszki. Mało kto odważył się oficjalnie powiedzieć otwarcie, że moherowe berety to nasze siostry i mamy godne zaufania. Tymczasem Ojciec Maksymilian zmierzył się oko w oko z machiną totalitaryzmu. "Kto jesteś?" - zapytał go esesman. Nie wymienił imienia chrzcielnego ani zakonnego. Imię jego brzmiało: "Jestem księdzem katolickim". Poszedł do bunkra głodowego za współwięźnia Gajowniczka. Kapłan stał się świadkiem wiary prowadzącej na krzyż. W głodzie umierał. Głód go krzyżował. Głód śpiewał Bogu pieśni. Głód go nie zwyciężył. Zwyciężyła wiara. Zwyciężyła ofiara. Zwyciężył testament Chrystusa zawarty w słowach: Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich. To prawo obowiązuje niezależnie od okoliczności - w czasie pokoju i w czasie wojny. Decyzja, którą podjął o. Maksymilian nie była chwilą emocji, na tę decyzję złożyło się całe życie: i wychowanie w domu, i miłość do człowieka i Kościoła, do Maryi Niepokalanej, do kapłaństwa i Eucharystii.
W obozie w Auschwitz, gdzie życie nie miało żadnej wartości, Pan Bóg przyjął ofiarę jego życia. Święty Maksymilian podobnie jak św. Beretta-Molla był wielkim obrońcą życia. Pokochał Boga i ukochał człowieka. Święty Maksymilian stanął w obronie Ojczyzny. Nie opuścił Polski w czasie drugiej wojny światowej, chociaż wyrobiono mu paszport. Jego grobu nie ma. Spalono jego umęczone ciało i popiół rozsypano po polach oświęcimskich. Przez co i duchowo i fizycznie do Polski należy.
Św. Maksymilian, Pierwszy Rycerz Niepokalanej nie widział powracających do Ojczyzny dawnych niewolników, nie słyszał o rozstrzelanych i wysłanych na Syberię polskich oficerach, nie przeżywał Powstania Warszawskiego. Nie doświadczył czasów komunizmu, który niszczył to, czego nie dokończył Hitler. Ale Ojciec Maksymilian stał się dla nas prostym przesłaniem: trwaj blisko Niepokalanej! Ona jest mocniejsza od szatana. Stań w obronie Boga, nie bój się bronić człowieka, stawaj w obronie rodziny i Ojczyzny! Amen.
ks. Grzegorz Medoń